Samodyscyplina jest ważna, aby skończyć to, co się zaczęło
W poprzednim poście rozmawialiśmy o tym, czy samodyscyplina jest nam potrzebna, aby się dobrze bawić w życiu. Dzisiaj chciałabym porozmawiać o tym, dlaczego w ogóle samodyscyplina jest taka ważna. Najważniejszą umiejętnością jest ukończenie zadania. Na drugim miejscu są świetne pomysły, mądre decyzje lub sprytne strategie. Zdolność do załatwiania spraw jest najważniejsza. Dlatego wzdycham, gdy słyszę, jak ludzie narzekają, że nie są w stanie utrzymać motywacji w projekcie, ponieważ nie są pewni, czy to właściwy pomysł. Ci ludzie mają podstawowy problem – jeśli nie możesz ukończyć projektu, nie ma znaczenia, czy jest właściwy. Zadaj sobie następujące pytanie – czy wybrałabyś sobie projekt, do którego musiałabyś się zobowiązać, bez względu na czas? Czy wytrwałabyś w nim przez rok? A co z pięcioma latami? Może dziesięć?
Przywiąż się do masztu
Zajęło mi trochę czasu, zanim zdałam sobie sprawę, że moim głównym problemem jest odpuszczanie i brak kończenia zadań. Zanim założyłam tego bloga, miałam wiele pomysłów, których nie udało się zrealizować. Biznesowe przedsięwzięcia, które nigdy nie trafiły na rynek. Cele osobiste, które zostały porzucone wkrótce po rozpoczęciu. Za każdym razem, gdy umierały, miałam te same wymówki. To nie był dobry pomysł (ale mój następny był oczywiście doskonały). Znudziło mi się to. Nie byłam zmotywowana.
Może te wymówki były słuszne. Może projekty były złymi pomysłami, nudnymi lub niemotywującymi. Niewiele pomysłów jest idealnych w koncepcji – dzięki wyczerpującemu procesowi realizacji zostają wyrzeźbione i ulepszone. Punktem wyzwalającym zmianę we mnie było uświadomienie sobie, że to, czego mi brakowało, to nie był dobry pomysł – chodziło o umiejętność dokończenia podjętych zadań. Więc zmieniłam swój cel – dla mojego następnego projektu ustawiłam ścisłe ograniczenia i skończę go, bez względu na wszystko.
Samodyscyplina a upór
Nie mogę powiedzieć, że samodyscyplina pojawiła się natychmiastowo, ale przeformułowanie problemu pomogło znacznie. Ponieważ zdawałam sobie sprawę, że niezdolność do kończenia jest moją prawdziwą słabością, przestałam szukać wymówek i skupiłam się na próbie skończenia tego, co zaczęłam. Nawet jeśli byłby to zły pomysł, nudny lub niemotywujący. Odyseusz przywiązał się do masztu, aby uniknąć powabu syreny. Wiedząc, że będzie kuszony, z góry ograniczył się, żeby nie mógł podjąć pochopnej decyzji. Jeśli w przeszłości zmagałaś się z kończeniem zadań, musisz znaleźć własny maszt, do którego możesz się przywiązać, aby nie poddawać się z byle powodu. Upór nie zawsze jest cnotą. Często istnieją dobre powody, by się poddać. Ale te decyzje są znacznie łatwiejsze do podjęcia, gdy są podejmowane na solidnych podstawach samodyscypliny.
Jeśli opierasz wszystkie swoje decyzje na chwilowych kaprysach lenistwa lub zmęczenia, prawdopodobnie roztrzaskasz się o skały. Małe projekty są dobrym punktem wyjścia do treningu samodyscypliny. Są na tyle krótkie, że nawet jeśli ich koncepcja jest poważnie zniekształcona, nie stracisz zbyt wiele czasu. Zaczęłam od trzydziestodniowych testów. W tym miejscu zobowiązujesz się do nowego nawyku lub zmiany zachowania na cały miesiąc. Najlepsi ćwiczą codziennie, budzą się o określonej godzinie lub rezygnują z czegoś, na przykład picia lub palenia. Chociaż zmiany nawyków same w sobie są warte zachodu, największą korzyścią z wykonywania tej praktyki było to, że wzmocniło moją samodyscyplinę. Każda próba była gwałtowną siłą woli, jak podnoszenie ciężkiego ciężaru. Przy wystarczającej liczbie powtórzeń ciężar staje się łatwiejszy do podniesienia.
Samodyscyplina treningowa z 30-dniowymi próbami
Pamiętam, gdy ćwiczyłam o 5:00 rano, po tym, jak całą noc byłam na przyjęciu, żeby nie przegapić żadnego dnia. Pamiętam, gdy budziłam się każdego ranka o 5:00 rano, aby zaplanować swój dzień i przeczytać kilka stron książki. Żadna z tych czynności nie była konieczna. Jestem pewna, że gdybym opuściła jeden dzień, mój nawyk fitness nie ucierpiałby aż tak bardzo. Jest też mało prawdopodobne, że długo męczyłabym się czytaniem czegoś, co okazało się rozwlekłą i nudną książką.
Ale powodem, dla którego to zrobiłam, było to, że przywiązałam się do masztu tych 30-dniowych prób. Zobowiązałam się do tego procesu, więc dojdę do końca, niezależnie od tego, czy będzie to konieczne, czy przyjemne. Nie zawsze mi się to udawało. Mój nawyk ćwiczeń wymagał czterech prób, zanim w końcu udało mi się przejść przez ostatnią. Samodyscyplina jest bardzo podobna do siły fizycznej. Jeśli nigdy wcześniej nie byłaś na siłowni, nie będziesz od razu podnosić ciężarów jak sportowiec. Chciałabym powiedzieć, że budowanie samodyscypliny jest łatwe, że istnieje kilka „sztuczek” zwiększających produktywność, których możesz użyć, aby mieć większą siłę woli. Ale tak nie jest. Jedynym sposobem na wzmocnienie swojej zdolności do zaprzestania poddawania się jest zaprzestanie poddawania się.
Po co się męczyć?
Dla wielu ludzi pomysł tak mocnego forsowania się jest trochę głupi. Nawet, jeśli ludzie nie przychodzą do Ciebie wprost i nie mówią tego, mamy do czynienia z pewnym protekcjonalnym podejściem do nadmiernie zdyscyplinowanych osób. Nikt nie lubi próbować, a budowanie samodyscypliny to praktycznie definicja usilnych starań. Pod wieloma względami ignorowanie presji społecznej jest trudniejsze niż sam akt samodyscypliny. Kiedyś utrzymywałam swoje cele prywatne w tajemnicy, ponieważ nie chciałem dodawać sobie presji społecznej. Nie martwię się tym teraz, ale prawdopodobnie dlatego, że przez lata praktyki zdobyłam już dużą pewność siebie.
To nie jest głupie. Podczas, gdy dobrze pamiętam moją poranną sesję jogi po całonocnej imprezie, pamiętam też inną chwilę. Rok temu opublikowałam pierwszy tekst na blogu. Nie byłam przekonana, czy to dobry pomysł. Nie miałam też pewności, że wytrwam w tym projekcie dłużej niż pół roku, szczególnie przy pracy etatowej i dodatkowej pracy w weekendy. Ale jestem tu dzisiaj, ponad rok później i jestem sobie bardzo wdzięczna za to, że udało mi się zacisnąć zęby i wytrwać w sowim postanowieniu. Nie mam pojęcia, co by się stało, gdyby sprawy potoczyły się inaczej. Ale nie mogę przestać się zastanawiać, czy te wszystkie ćwiczenia o 5:00 i poranne sesje czytania nie pomogły mi wytrzymać trochę dłużej.
Jak u Ciebie wygląda sytuacja z kończeniem zadań? Czy masz solidne podstawy samodyscypliny czy raczej za każdym razem walczysz sama ze sobą? Opowiedz mi o tym w komentarzu poniżej albo napisz do mnie maila na adres pytania@cataleja.pl.
Udanego życia,
Cataleja.