Lepiej nie używaj poczucia winy
Motywacja

Przestań używać poczucia winy jako taktyki motywacyjnej

W poprzednim poście rozmawialiśmy o tym, jak poradzić sobie z nadmiarem motywacji w swoim życiu. Dzisiaj chciałabym porozmawiać o tym, czemu poczucie winy nie jest najlepszą taktyką motywacyjną. Jeśli potrzebujesz poczucia winy, aby się zmotywować, Twój system produktywności jest zepsuty. „Czy Ty właśnie zwlekasz?” pyta mnie współlokatorka. Trzy egzaminy następnego dnia i nie uczyłam się wcale. „Nie, śmieję się, zwlekanie oznacza, że ​​zamierzałam trochę się pouczyć. Nie planowałam nauki na dzisiejszy wieczór, więc technicznie rzecz biorąc, nie jest to zwlekanie ”- odpowiadam.

To była rozmowa, którą odbyłam na studiach, podczas sesji egzaminacyjnej. Chociaż mój harmonogram nauki przed egzaminami był znacznie krótszy niż większości, największą różnicą nie był czas. Chodziło o to, że odmawiałam użycia poczucia winy jako taktyki motywacyjnej.

Lepiej nie używaj poczucia winy
Lepiej nie używaj poczucia winy

Lepiej nie używaj poczucia winy

Oto proces, którego używa typowa zestresowana osoba, aby się zmotywować do nauki czy pracy:

  • martwienie się,
  • nie mam pewności, od czego zacząć,
  • zrobię sobie przerwę,
  • zrobię kolejną przerwę,
  • poczuję się winna, że tak długo się nie uczę/nie pracuję
  • wykonam 15 minut pracy/nauki,
  • posiedzę na Facebooku,
  • powtórzę wszystko od nowa.

Chociaż prawdopodobnie w tej sytuacji jest wiele problemów, myślę, że najgorszy jest krok związany z poczuciem winy. Kiedy używasz poczucia winy jako narzędzia motywacyjnego, zwiększasz swój stres, nie osiągając niczego. Co gorsza, poczucie winy jest kiepskim czynnikiem motywującym, co skutkuje niewielkim wysiłkiem i cały cykl się powtarza. Zamiast poczucia winy istnieje system. To ten system nie tylko tworzy wyniki, ale eliminuje zmarnowany stres i czas. Teraz porównajmy to podejście ze sposobem, w jaki motywuje się zrelaksowana, efektywna osoba:

  • martwienie się (hej, czasami nie możesz nic na to poradzić),
  • zatrzymam się i utworzę plan działania z określonymi zadaniami,
  • utworzę listę zadań do wykonania,
  • podzielę listę na codzienne zadania,
  • ciężko pracuję, aby wykonać zadania każdego dnia,
  • relaksuję się bez poczucia winy.

System nie musi być skomplikowany

Jeśli uznałaś, że drugie podejście wymaga mistrzowskiego poziomu w planowaniu, to nie było moim zamiarem. System nie musi być trudny ani skomplikowany, aby w 95% przypadków nadal działał wyjątkowo dobrze. Oto system, z którego korzystałam przez ostatnie kilka lat pracy stosunkowo wolnej od poczucia winy:

  • zrób listę rzeczy do zrobienia,
  • podziel tę listę rzeczy do zrobienia na listę tylko na dziś,
  • uzupełnij listę na kolejne dni, bez dodawania nowych pozycji po jej zakończeniu.

Ten system działa tym lepiej, im trudniejsze wyzwania są przed Tobą. Systematyczne podejście do produktywności, z wcześniej ustalonymi limitami, sprawdza się doskonale, gdy obciążenie pracą jest piekielne. Stosowałam to podejście, zarządzając jednocześnie pracą w pełnym wymiarze godzin, dodatkową prac w weekendy oraz pisaniem bloga. Cal Newport zastosował podobne podejście polegające na wprowadzaniu ograniczeń, aby uzyskać doktorat na MIT, stworzyć niezwykle udany blog i opublikować kilka książek. Dlatego nie mów mi, że jesteś zbyt zajęta. Jesteś zbyt zajęta, żeby nie mieć systemu.

Błędem jest też zakładanie, że poczucie winy jest nawet w niewielkim stopniu skuteczne. To nie jest prawda. Poczucie winy może być użyte w 5% sytuacji, w których system się zepsuje. Ale kiedy używasz go regularnie, zużywa się i staje się bezużyteczne. Badania wykazały, że siła woli jest zasobem wewnętrznym. Jeśli zużyjesz ją na jedno zadanie, masz jej mniej na następne zadanie. Skoro więc siła woli jest tak rzadka, po co zmuszać się do polegania na niej w 100% swojej pracy?

Męczennicy zajętości
Męczennicy zajętości

Męczennicy zajętości

Prawdziwym powodem, dla którego wielu ludzi lubi używać poczucia winy, jest drugorzędna korzyść, która nie ma nic wspólnego z osiągnięciem czegokolwiek – status społeczny. Gdy mówisz ludziom, że masz zabójcze obciążenie pracą, nie tylko narzekasz. Próbujesz też powiedzieć ludziom, że jesteś na tyle ważna, by mieć zabójczy nakład pracy. Niektóre plemiona wkładają dyski do ust lub malują tatuaże. Nasze plemię spaceruje po okolicy, opowiadając wszystkim, jak bardzo jesteśmy „zajęci”, marnując godziny naszego życia na półproduktywną pracę. Czyj sposób okazywania swojej ważności jest bardziej destrukcyjny?

Patrząc wstecz, ostatni rok był dla mnie paradoksalnie bardzo dobry. Moje zdrowie i sprawność fizyczna zbliżają się do rekordu osobistego, jeśli chodzi o moją elastyczność w jodze. Poczyniłam znaczne postępy w nauce angielskiego i hiszpańskiego. Moja praca etatowa ma się świetnie, a blog zyskuje coraz większą popularność. Pomimo tego postępu, w tym roku byłam bardziej zrelaksowana niż być może w jakimkolwiek innym w życiu. Miałam wystarczająco dużo wolnego czasu, aby ćwiczyć gotowanie, czytać więcej książek i cieszyć się pogodą. Nie mówię tego, żeby się chwalić, ale żeby zwrócić uwagę na kontrast. Myślę, że to dowód na to, że wypalenie zawodowe, przesiąknięte poczuciem winy podejście do pracy nie tylko jest nie do wytrzymania, ale często bardzo nam szkodzi.

Zdarza Ci się stosować poczucie winy jako strategię motywacyjną? Jak sobie z tym radzisz? Opowiedz mi o tym w komentarzu poniżej albo napisz do mnie maila na adres pytania@cataleja.pl.

Udanego życia,

Cataleja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *