Czy marnowanie czasu jest tak bardzo złe?
W poprzednim poście rozmawialiśmy o tym, co wspólnego mają ze sobą zarządzenie energią i czasem. Dzisiaj chciałabym porozmawiać o tym, czy marnowanie czasu jest tak naprawdę złe. Jeśli chcesz cieszyć się życiem i osiągnąć w nim coś znaczącego, liczy się produktywność. Spotkałam sporo osób, które ciągle czują się przytłoczone własną pracą. Nawet w przypadkach, gdy wiedzą, że mają stosunkowo mało pracowity okres w swoim życiu i mniej stresu. Nie oznacza to, że są lepsi – zdecydowanie nie. Po prostu to niefortunne, że ci ludzie nie znali niektórych strategii, dzięki którym mogliby zrobić więcej, aby spędzić godzinę lub dwie bez stresu pod koniec każdego dnia.
Spotkałam też przeciwne przypadki ludzi, którzy wykonują więcej pracy w ciągu miesiąca niż ja w ciągu roku. Osiągają ogromne postępy w znacznie trudniejszych tematach niż ja. Powodem, dla którego tak dużo piszę o produktywności są te dwa przypadki. Pierwszy, w którym brak produktywności skutkuje stresem i nieszczęściem. Drugi, w którym doskonałość w produktywności skutkuje ogromnymi osiągnięciami. Jednak, gdy piszę i myślę o robieniu więcej, zaczęłam zadawać sobie pytanie – czy powinnam marnować więcej czasu?
Czy powinnaś zawracać sobie głowę eliminowaniem marnotrawców czasu?
Gdy zaczęłam poważnie zastanawiać się, dokąd zmierza cały mój czas, moją pierwszą odpowiedzią było wyeliminowanie czynności marnujących czas. Pomyślałem, że jeśli telewizja, gry wideo lub przypadkowe surfowanie po internecie zajmują mi dużo czasu bez dodawania dużej wartości, jednym ze sposobów na zwiększenie produktywności byłoby ich wyeliminowanie. Przez chwilę ta strategia działała. Z powodzeniem spędziłam miesiące bez telewizji (aktualnie nie oglądam telewizji już trzy lata). Skróciłam też mój czas w internecie do zaledwie 30 minut każdego dnia. Wycięłam, wyeliminowałam i wycisnęłam ze swojego życia wiele marnujących czas czynności.
Po kilku latach mogę powiedzieć, że jeśli chcesz być bardziej produktywna, to działa. Nie, nie wykorzystasz idealnie całego odzyskanego czasu na największe cele. Ale kiedy nie możesz już tracić czasu na czat na Facebooku lub skakanie po kanałach wieczorami, często możesz zrobić więcej lub przynajmniej spędzić wolny czas na ciekawszych hobby. Niebezpieczeństwo tego podejścia polega jednak na tym, że zmusza Cię ono do myślenia o każdej wykonywanej czynności w kategoriach wpływu na twoją pracę. Zamiast po prostu cieszyć się wolnym czasem, analizujesz go obsesyjnie, ciągle zadając sobie pytanie, czy jest wystarczająco cenny, aby uzasadnić spędzony czas.
Alternatywne podejście do produktywności (wiąże się z marnowaniem większej ilości czasu)
Chociaż w ciągu ostatnich kilku lat zmieniałam swoje podejście, prawdziwym zabójczym ciosem dla strategii eliminacji pożeraczy czasu był dla mnie moment przejścia na wegetarianizm. Moje życie zaczęło się wtedy toczyć znacznie wolniej niż wcześniej. Jeździłam na rowerze zamiast samochodem, gotowałam od podstaw zamiast z puszki i dużo chodziłam. Ciekawym odkryciem było to, że w przypadku każdego z osobna trudno mi uzasadnić wiele wolniejszych sposobów, w jakie teraz żyję. Trudno usprawiedliwić poświęcenie 30 minut na przygotowanie posiłku, który można by zrobić w 5 minut przy podobnej wartości odżywczej i tylko trochę mniejszym smaku. Mentalność eliminująca marnotrawstwo czasu postrzega te dodatkowe 25 minut jako całkowicie niepoważne.
Jednak odkryłam, że wolniejszy styl życia, z wieloma możliwościami marnowania czasu, jest w rzeczywistości o wiele przyjemniejszy niż mój szybszy i bardziej stresujący tryb życia przed odrzuceniem mięsa. To samo w sobie nie jest objawieniem. Kto nie chciałby żyć wolniej? Jestem pewna, że masz (tak jak ja) mnóstwo pracy, która nie daje Ci takiego wyboru. To, co było dla mnie naprawdę zaskakujące, to nie to, że bardziej cieszyłam się wolniejszym życiem, ale że tak naprawdę zrobiłam o wiele więcej. OD ponad roku poza normalną pracą, codziennymi ćwiczeniami, nauką hiszpańskiego i dużą ilością czytania książek prowadzę też tego bloga. Mimo to nadal żyłam wolniej i faktycznie osiągnęłam więcej.
W jaki sposób marnowanie większej ilości czasu może skutkować większą ilością wykonanej pracy?
Zmiana polegała na tym, że zdałam sobie sprawę, iż marnowanie czasu nie jest bezpośrednim problemem. Praca była i tak. Jeśli wykonywałam całą zaplanowaną pracę, nie powinno mieć znaczenia, co zrobię później ze swoim czasem. Mentalność, która skłoniła mnie do wyeliminowania telewizji lub pytania, czy powinnam pójść na imprezę, mogła sprawić, że stałam się trochę bardziej produktywna. Jednak analizując swój wolny czas, płaciłam wysoką cenę. Ta cena zmuszała mnie do chronicznego stanu zajętości, który był wyczerpujący, ale nie wykonywał dużo więcej pracy.
W przypadku trudnych lub kreatywnych zadań istnieje górna granica tego, co możesz osiągnąć w ciągu jednego dnia. Mogę pisać tylko około 2-3 godzin dziennie, nawet jeśli mam nieograniczoną motywację i skupienie. Po około 3 godzinach jakość spada i nie mogę pisać znaczących zdań. Uważam, że ta sama zasada dotyczy dużej ilości pracy. Że istnieje maksymalna użyteczna górna granica. Próba obsesyjnego wyeliminowania marnotrawców czasu z dnia, aby częściej pracować, przynosi odwrotny skutek.
Jeśli potrafię konstruktywnie pisać tylko przez 2-3 godziny, to nie pomogłoby wyeliminowanie większej ilości czasu z mojego życia, aby mieć 8 godzin na pisanie. Inteligentnym posunięciem jest próba skupienia się na tym, aby te 2-3 godziny były niesamowicie produktywne. Wyeliminowanie lub zagęszczenie mojego wolnego czasu, aby zapewnić więcej miejsca do pracy, niewiele pomoże i nie sprawi, że mój wolny czas będzie mniej przyjemny. Moje obecne podejście do produktywności polega po prostu na tym, żeby w ogóle nie patrzeć na pożeraczy czasu. Zamiast tego muszę się skupić tylko na dwóch pytaniach. Czy mój czas pracy jest oddzielony od czasu wolnego? Czy robię wszystko, co w mojej mocy, aby lepiej wykorzystać mój obecny czas pracy?
Marnowanie czasu – nie pozwól mieszać pracy i czasu wolnego
Zamiast pytać, czy spędzam zbyt dużo czasu na surfowaniu po internecie, powinnam zadać sobie pytanie, kiedy surfuję po internecie. Ogólnie rzecz biorąc, problem nie polega na stracie czasu, ale na tym, że lubisz tracić czas. Jeśli wcześniej zdecydowałaś, że musisz pracować nad projektem, nie powinnaś być na Facebooku.
Pracuj, kiedy zdecydujesz się pracować i nie pozwól, aby jakakolwiek aktywność (marnotrawstwo czasu lub inne) przeszkadzała Ci w tym. Jednocześnie oznacza to, że nie pracujesz, kiedy zdecydowałaś się zrelaksować. I, co może ważniejsze, nie przykładaj tej samej mentalności do czasu relaksu, jak w przypadku pracy. Pytanie powinno brzmieć – „na co mam ochotę” i nie powinno wiązać się z analizowaniem, czy gotowanie 30-minutowego posiłku jest bardziej marnotrawne niż 5-minutowe odgrzewanie czegoś z puszki.
Marnowanie czasu – zmaksymalizuj czas pracy
W przeciwieństwie do pierwszej strategii, ta jest otwarta. Zawsze możesz zrobić więcej, aby uzyskać więcej z czasu pracy. Jeśli prowadzisz firmę, delegowanie lub outsourcing kluczowego zadania to jeden ze sposobów, dzięki którym możesz łatwo zmaksymalizować swój czas pracy. Ale część tego procesu jest również mentalna. Ponieważ nawet jeśli nie marnujesz czasu podczas pracy, możesz stracić czas po prostu nie pracując efektywnie. Miałam chwile, w których zaczynałam pisanie i zatrzymywałam się na 30 minut, zanim w końcu zdecydowałam, co napisać. Dzięki restrukturyzacji mojego procesu pisania mogę uniknąć tej pułapki.
W pracy, w której każda sekunda jest poświęcona na uzyskanie wyniku, sensowne jest oznaczanie niektórych zadań marnujących czas, a innych nie. Ale w życiu rezultatem jest proces, a ta sama filozofia liczenia minut i wyciskania wartości często niszczy to, czego pragnęłaś. Czy podjąłeś kroki, aby zwiększyć produktywność? Jeśli tak, jaką drogę obrałaś – czy próbowałaś wyeliminować „pożeraczy czasu”, czy też wybrałaś jedno z alternatywnych podejść, które tutaj wymieniłam? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzu poniżej albo napisz do mnie maila na adres pytania@cataleja.pl.
Udanego życia,
Cataleja.