Czy samodyscyplina jest potrzebna, aby dobrze się bawić?
W poprzednim poście rozmawialiśmy o życiowych założeniach, które ukształtowały moje życie. Dzisiaj chciałabym porozmawiać o tym, czy samodyscyplina jest nam potrzebna, aby dobrze się bawić. Zacznijmy od tego, czym jest przyjemność w życiu. Hedonizm to szkoła myślenia, która mówi, że maksymalizacja własnej przyjemności jest ostatecznym celem człowieka. Pierwotnie sformułowany termin zwykle odnosi się do ludzi, którzy nadmiernie oddają się zmysłowym przyjemnościom jedzenia, narkotyków lub seksu. Większość ludzi nie traktuje hedonizmu poważnie ani bezpośrednio nie stara się żyć zgodnie z jego wartościami. Myślę, że Ty też często zakładasz, iż najprzyjemniejsze czynności to te, które najłatwiej jest Ci spontanicznie wykonywać.
Zaskoczę Cię, ale w rzeczywistości wcale tak nie jest. Często czynności, w które najłatwiej mi się angażować są w rzeczywistości najmniej satysfakcjonujące. Obsesyjnie sprawdzam internet, nawet jeśli sprawdziłam już swoje social media, więc wiem, że nie pojawi się nic nowego. Czasami gotuję niezdrową, pozbawioną smaku kolację, aby zaoszczędzić kilka minut czasu. Po całym dniu namawiania się do jogi często czuję się zaskoczona, że tak naprawdę lubię spędzać czas na ćwiczeniach. Rozumiem, dlaczego podążanie za natychmiastowymi pragnieniami może prowadzić do poświęcenia długoterminowych rezultatów na rzecz krótkoterminowych przyjemności. Oszczędzanie i inwestowanie jest nudne – dzisiejsze wydawanie jest fajne. Jednak bardziej zaskakujące jest dla mnie to, że podążanie za natychmiastowymi pragnieniami często prowadzi do poświęcenia również krótkoterminowych przyjemności.
Irracjonalne pułapki przyjemności
Udowodnienie, że krótkoterminowe pragnienia nie maksymalizują przyjemności jest trudne. Jeśli jednak dobrze się sobie przyjrzysz znajdziesz wiele sytuacji, które pasują do tego wzorca. Masz ochotę robić X, ale kiedy angażujesz się w X nie jest to tak zabawne, jak się spodziewałaś. Nie czujesz się tylko winna, ponieważ powinnaś robić coś innego, ale bardziej jesteś rozczarowana samym X. To po prostu nie jest tak przyjemne, jak myślałaś. Prawdopodobnie pamiętasz też sytuacje odwrotne. Masz silną awersję do robienia Y, ale kiedy angażujesz się w Y, naprawdę sprawia Ci to przyjemność. Ponownie, nie tylko dlatego, że Y jest czymś, co „powinnaś” zrobić, ale zadanie to jest z natury całkiem przyjemne.
Dla mnie przykładem może być oglądanie filmów. Czasami widzę, że film X jest nagradzany i ma ponad 95% entuzjastycznych recenzji. Ale wygląda na trudny film, więc wybieram coś słabiej recenzowanego i tandetnego. Jeśli jednak pomyślę o swoich doświadczeniach związanych z oglądaniem filmów, filmy pierwszego typu prawie zawsze mi się podobają, podczas gdy filmy drugiego typu często marnują mój czas. To przemawia do głębokiej irracjonalności, jeśli przyjmiemy, że ludzie starają się maksymalizować swoje szczęście. Nawet jeśli przyjmiesz słabszą teorię, że po prostu pociąga nas maksymalizacja krótkoterminowych przyjemności, jest to trudne do pogodzenia zjawisko.
Łatwość i przyjemność to nie to samo
Moja ulubiona teoria głosi, że chociaż poszukiwanie przyjemności i unikanie bólu są potężnymi motywatorami ludzkimi, nie są jednak jedynymi. Poszukiwanie poznawczej i fizycznej swobody jest czasami silniejsze i może zastąpić pragnienie przyjemniejszej opcji, jeśli ta opcja jest postrzegana jako trudniejsza w jakiś sposób. We wszystkich przykładach, które przychodzą mi do głowy, przyjemna aktywność, której musiałam unikać, była w pewien sposób trudniejsza niż mniej przyjemna czynność, do której mnie ciągnęło.
Trudność tutaj nie jest łatwa do określenia. Przypuszczalnie wpatrywanie się w pustą ścianę byłoby najłatwiejszym z możliwych zadań. Jednak większość z nas woli rozrywkę o wysokiej gęstości informacji od siedzenia w odrętwieniu. Argumentowałabym więc, że łatwość nie jest po prostu relaksacją, ale czymś, co zapewnia stały strumień łatwo przyswajalnych bodźców. Najłatwiejszym do spożycia pokarmem nie jest szlam, ale jest to także coś, co nie wymaga zbytniego przeżuwania.
Samodyscyplina a przyjemne życie
Chciałabym teraz wrócić do tytułowego pytania. Jeśli założymy, że nie uda się zmaksymalizować krótkoterminowej przyjemności, ponieważ zamiast tego mamy silniejsze pragnienie maksymalizacji łatwości, czy samodyscyplina byłaby konieczna, nawet po to, aby żyć hedonistycznie? Wierzę, że odpowiedź brzmi „tak”. Samodyscyplina jest nam potrzebna, aby przezwyciężyć krótkoterminową niechęć do przyjemnych trudności. Co to znaczy? Posiadamy w sobie struktury i ograniczenia, które pozwalają nam wybierać przyjemniejsze opcje, nawet jeśli są one trudniejsze. Jedną z opcji jest ograniczenie czynności, które Cię pociągają, ale nie sprawiają przyjemności.
Mam przyjaciela, który czuje, że nadużywa telewizji, więc wymyślił doskonałe rozwiązanie. Wewnątrz szafki na telewizor znajduje się listwa zasilająca, która jest podłączona do wyłącznika czasowego. W związku z czym telewizor działa tylko przez dwie godziny dziennie – wystarczająco dużo czasu na oglądanie telewizji wysokiej jakości, ale nie na tyle, aby bezmyślnie przeglądać Netflix narzekając, że nie ma nic dobrego do oglądania.
Samodyscyplina zwiększa przyjemność w życiu
Jeśli istnieje dążenie do łatwości, sensowne może być przeciwdziałanie temu pędowi. W tym właśnie pomaga samodyscyplina do podejmowania trudniejszych rozrywek. Cal Newport przyzwyczaił się do tego, próbując dążyć do czegoś, co nazywa „głębokim” relaksem. Nie wierzę, że jego celem jest maksymalizacja przyjemności, ale może to być efekt uboczny.
Bez dyskusji przyjmuję pogląd, że wrodzone dążenie do łatwości jest w jakiś sposób mniej uzasadnione niż dążenie do przyjemności. Krótko mówiąc, uważam, że maksymalizacja krótkoterminowej łatwości prawdopodobnie ma silną logikę ewolucyjną z okresu większego niedoboru zasobów. Uważam również, że nowoczesne środowisko zostało zaprojektowane tak, aby było łatwiejsze niż środowisko naszych przodków, więc sensowne może być położenie nacisku na wyważenie tego.
Uważaj na spontaniczne czynności, które w rzeczywistości nie są zbyt zabawne.
Dużą implikacją tego pomysłu jest to, że wiele rzeczy, które robimy „dla przyjemności”, może nie być tak przyjemnych. Oznacza to, że szukamy ich dla wygody, a nie dla przyjemności. Zmiana tego, co robimy w czasie wolnym, może być nie tylko dobra dla naszego długoterminowego dobrego samopoczucia, ale także dla naszej krótkoterminowej przyjemności.
Takie motywacje są zawsze narażone na wymieszanie z pragnieniami zasygnalizowania cnotliwego zachowania. Na przykład czytasz Szekspira, ponieważ chcesz, aby ludzie myśleli, że jesteś mądra, a nie dlatego, że Ci się to podoba. Myślę jednak, że można to zrównoważyć, obserwując swój nastrój podczas wykonywania różnych zadań i sprawdzając, czy się utrzymuje. Jeśli, na przykład, regularnie zgłaszasz 7/10 zadowolenia z trudniejszego zajęcia, ale tylko 5/10 na łatwiejszym zadaniu, możesz zmusić się do zrobienia tego pierwszego, wiedząc, że dzięki temu będziesz bardziej cieszyć się życiem.
Czy uważasz, że wiele rzeczy, które robisz „dla przyjemności”, tak naprawdę nią jest? Czy zdarza Ci się, że zmuszanie się do zrobienia czegoś trudniejszego okazuje się przyjemniejsze? Opowiedz mi o tym w komentarzu poniżej albo napisz do mnie maila na adres pytania@cataleja.pl.
Udanego życia,
Cataleja.